Jak obiecałam, uszyłam drugą bluzkę z tej samej sukienki, tym samym wykorzystałam około 98 % tkaniny z sukienki. Jedyny mankament to łączenie na dole przodu ale inaczej już się nie dało. Pokazuję wam jak można z rzeczy, która ma ciekawą i dobrą gatunkowo tkaninę wyczarować coś nowego, niekoniecznie ulegając i poddając się wszechobecnemu konsumpcjonizmowi. Ba, żeby te nowe rzeczy uszyte były z dobrej tkaniny, niestety topowe marki gonią za trendami, szyją nie wspomnę gdzie i jak, tworząc jednorazówki ale to temat rzeka. A... zapomniałabym wspomnieć, pierwsza fotka na potwierdzenie, że taka sukienka istniała, niestety już w kawałkach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz